To właściwie niemożliwe, aby opisać, jak bogata jest historia sztuk wizualnych w Krakowie. Jakkolwiek byśmy nie poszukiwali początku w krakowskiej sztuce, zaprowadzi nas to do kolejnego, starszego pokolenia. Ileż to sytuacji, relacji i powiązań kryje się za każdym artystą krakowskim, któregokolwiek byśmy nie preferowali! Im głębiej zaczynamy eksplorować ich twórczość, tym bardziej ma się wrażenie wchodzenia w zawiły, intrygujący film, który z każdą chwilą fascynuje coraz bardziej, ponieważ - niczym w dziecięcych marzeniach - przenosi nas do przeszłości.
„Powiedzmy Kantor – lecz jak o nim mówić bez pierwszego Cricotu, bez Marii Jaremy i Henryka Wicińskiego? Może w takim razie oni? Lecz czy I Grupa Krakowska powstałaby bez kawiarnianych dyskusji o nowoczesności prowadzonych w kontrze do skostniałych struktur Akademii Sztuk Pięknych? A może w takim razie Wyspiański? Czy mógłby się rozwijać, gdyby nie pomoc i wsparcie Matejki?”
źródło:krakowculture.pl/16-opowiesci/
KRAKÓW, KRAKÓW, KRAKÓW...
Co takiego jest w tym naszym Krakowie, że przyciąga tylu artystów i poetów? Co powoduje, że to właśnie w tym polskim mieście powstawały Młode Polski, awangardy, Grupy Krakowskie, Ładnie czy Nowi Dzicy?
To właśnie w Krakowie w 1818 roku powstaje pierwsza za ziemiach polskich Akademia Sztuk Pięknych. Z kolei pierwsze Towarzystwo Przyjaciół Sztuk pięknych zaczyna działać w 1854 roku. Co więcej, w 1879roku powołano pierwsze w Polsce Muzeum Narodowe z siedzibą w Sukiennicach. Jego początkiem jest obraz „Pochodnie Nerona”, który Siemiradzki daje w darze. Ale zaraz, zaraz... Czy nie mieliśmy rozmawiać o sztuce współczesnej? O pierwszej edycji Art Fair Cracow, o sztuce najnowszej, o współczesnym Krakowie?
To prawda. Patrząc jednak kontekstami i trochę zanadto badawczo, nasza aktualna sytuacja artystyczna w tym mieście może ukazać się nam dużo bardziej interesująca. Bowiem, jak wiemy, sztuka to proces. Ma swoje etapy, charakterystyczne okresy, awangardy i postawangardy. Czasem następują erupcje energii twórczej, by potem na jakiś czas nastąpiło monotonne oczekiwanie na nowe. Sztuka działa w odniesieniu do wydarzeń o randze światowej. Jest to dosyć przerażające, ale żyjemy w latach 20. które rozpoczęły się bardzo dramatycznie. I jak meteopata reaguje pulsującym bólem głowy na zmiany atmosferyczne, tak artysta reaguje własną twórczością na przemiany i pęknięcia społeczne.
Mam wrażenie, że jesteśmy w Polsce świadkami, właśnie takiej erupcji ekspresji twórczej w odniesieniu do ostatnich wydarzeń światowych i co jak co, ale jesteśmy właściwie najbliżej niektórych z nich. Nie dziwne są więc szybkie reakcje wrażliwców, jakimi są niewątpliwie artyści. W tym kontekście zacznę od podsumowania pierwszej edycji Art Fair Cracow.
SUBIEKTYWNE PODSUMOWANIE ART FAIR CRACOW
Po pierwsze gazetka z rozpiską całego programu. Zaprojektowana w sposób artystycznie minimalistyczny. Czytelnie, rzeczowo, klasycznie w formacie dziennika. Przyjemnie się trzyma nawet teraz tę jasnozieloną publikację.
Art Fair Cracow został świetnie zorganizowany. Dużym zaskoczeniem było oprowadzanie przez Pana Roberta Domżalskiego po kolejnych wystawach, od rana do wieczora. Można było dołączyć w dowolnym momencie. Obecność osoby odpowiedzialnej za grupę zwiedzających dawała poczucie bezpieczeństwa, swobody, a także zbliżała członków do siebie nawzajem. Wydarzenia raczej nie nachodziły na siebie czasowo, przez co nie miało się poczucia straty czy rozdarcia.
PROGRAM ART FAIR CRACOW
Okazuje się, że lata 20. w naszym Krakowie obfitują w sztukę śmiałą, ultranowoczesną, świeżą! Jak bowiem inaczej wyrazić się o wystawie "LOTY" Bogumiła Książka, które dosłownie wychodzą spoza swoich ram drewnianymi listwami niczym odłamki skrzydeł pierwotnego samolotu? A do tego przeciekawe metafory, podwójne dna, gra zastanym akurat światłem, wykorzystanie nie tylko płaszczyzny, ale i przestrzeni (drewniane wystające elementy), a także płótno odważnie zastąpione satyną lub stylonem (sztuczną tkaniną poliestrową).
A jak opisać dzieła Kingi Nowak, sięgające po abstrakcję geometryczną? Nie mogę użyć innego stwierdzenia niż tego, że jej prace zawłaszczają przestrzeń i widza. Jest w nich coś monumentalnego, ale jednocześnie przyciągającego. Kinga Nowak uwzględnia z wyprzedzeniem w swoich pracach to, jak poczuje się odbiorca. Efekt jest zadziwiająco dobroczynny. Silne bezkompromisowe kontrasty, zbliżenia i natężenia kompozycyjne oraz zmieniająca się perspektywa w zależności od punktu widzenia, powodują, że trudno jest oderwać od nich wzrok. Kiedy się odchodzi od tych prac, głowa sama jeszcze wiele razy się odwraca, aby rozwiązać te sprytne wizualne zagadki.
Interesującą charakterystykę tych prac wyciąga Magdalena Ujma:
„Kiedy ogląda się abstrakcje Kingi Nowak, nieważne czy w formie obrazów, czy przestrzennych obiektów, to niezależnie od skali, uderzają one swoją intensywnością. Intensywnością obecności i kolorów”
Natomiast o wizualnej przestrzenności płócien Kingi Nowak, Piotr Policht pisze następująco:
„Różnorodne perspektywy rozwijają się przed naszymi oczami, gdy zbliżamy się do prac i zaczynamy je obchodzić. Proste formy zyskują za sprawą nieoczekiwanych skrótów perspektywicznych i zmian kolorystycznych zaskakującą dramaturgię. Nawet płaska powierzchnia barwnych płaszczyzn nie jest tak jednowymiarowa, jak się z dala wydaje.”
KRAKÓW - BULGOCZĄCY FERMENT ARTYSTYCZNY
Tak się zafascynowałem dwoma powyższymi artystami, że mało brakowało, a zapomniałbym zupełnie o całym Art Fair Cracow! A wydarzenie to jest naprawdę istotne na polskim rynku sztuki, szczególnie, że była to pierwsza edycja. Rozpoczęło się w piątek wernisażem wystawy zbiorowej „Unknown” w Galerii Podbrzezie, na krakowskim Kazimierzu. Wystawie kuratorowała Maria Ciborowska – właścicielka Galerii Ufo. Ekspozycja stwarzała wrażenie dopieszczonej wręcz pedantycznie, ale jej powstawanie było raczej istnym procesem twórczym – ruchomym, dynamicznym, zaskakującym, o czym świetnie pisze Kamil Kuitkowski:
„Zapraszając do wystawy Tomka Barana, Marcina Dymka, Karolinę Jarzębak, Radima Korosa, Bogumiła Książka, Martę Niedbał, Kingę Nowak, Grzegorza Siembidę i Agnieszkę Szostak (Maria Ciborowska) dała im przede wszystkim pole dla ich własnych procesów twórczych. Trochę nieustannie płynących i zderzających się. Dzięki temu powstała dziko i wspólnotowo tworzona niedomknięta wystawa. Sama zresztą cały czas, do ostatniej chwili, zmieniająca się i przekształcająca. W końcu tytuł zobowiązuje. Końca nie znamy.”
W sobotę miało miejsce całodzienne oprowadzanie po wystawach. Od godziny 10, grupa była prowadzona m.in. po galeriach takich jak Piana, Shefter Gallery, Ufo Art Gallery czy Krakowska 34. Orientację w czasie ułatwiał program zawarty we wspomnianej już gazetce. Tempo tego dnia i naszpikowanie go tak dużą ilością dobrej sztuki sprawiały, że Kraków wręcz kipiał artystycznie!
RELACJA KRAKÓW - WARSZAWA
W sobotę w Hotelu Garni dokonała się świetna rozmowa o krakowskim środowisku artystycznym. W dyskusji wzięli udział Kamil Kuitkowski, Stach Szabłowski, Magdalena Ujma i Katarzyna Wąs. Tematy szczególnie gorące to relacja Kraków – Warszawa. Żeby lepiej zobrazować tę trudną miłość warto przytoczyć tekst o samym wydarzeniu Art Fair Cracow, a który napisał Kamil Kuitkowski:
„Zresztą Art Fair Cracow są też próbą buntu dystryktu krakowskiego przeciwko kapitolowi warszawskiemu przed dziejącymi się co roku wrześniowymi handlowo-galeryjnymi igrzyskami śmierci. Bardzo krakoSką zresztą, bo zbudowaną raczej na oddolnym skrzyknięciu się i wspólnym działaniu, z pasji i zaangażowania. Każdy coś tam doniósł, dolepił, dopowiedział, podzielił się radą, przydatnym kontaktem. Więc niby kapitalistycznie w formie targi ale romantyczno-straceńczo-kolektywnie w treści.”
Jak więc widać, temperatura jest wysoka. Postrzegam tę międzymiastową intensywną relację dosyć pozytywnie i budująco, jeśli chodzi o progres rynku sztuki, a także wpływ na rozwój artystów. W opisywanej rozmowie padł również argument dotyczący zasobów finansowych w Warszawie, które w istotny sposób zasilają artystów tworzących w Krakowie. Tak więc relacja Kraków - Warszawa, niczym koło zamachowe raz napędza się nawzajem, by później znowu coś sobie nawzajem zabrać. Całość wydaje się jednak energotwórczym tandemem.
Do całego bulgoczącego fermentu, jakim był Art Fair Cracow, swoje pięć groszy dołożyły też takie instytucje jak Mocak, Cricoteka czy Galeria Starmach. Otworzyły swoje szerokie drzwi na świetne z resztą wystawy tj. „Jesteście moi” Jakuba Juliana Ziółkowksiego, czy „Gra w miejsca” o Marii Stangret.
ARTYŚCI – GALERZYŚCI W KRAKOWIE. CZEMU NIE?
Przy okazji wyżej wspomnianej rozmowy w Garni Hotel, wypłynął temat pewnej tendencji typowej tylko dla Krakowa. Mianowicie, na polskim rynku sztuki, podobno tylko w Krakowie istnieje precedens otwierania galerii przez aktywnych artystów. Czyli: artysta, który tworzy, otwiera równocześnie własną galerię, która promuje innych twórców. Często są to kolektywy. Co bardzo mnie zaskoczyło zostało to ocenione przez środowisko bardzo pozytywnie. I musi coś w tym być. Bo przecież, kto, jak nie artysta ma „najlepszego nosa” na dobrą sztukę? A może właśnie przesadziłem i się mylę? Nieważne. Istotne jest to, że w Krakowie powstał ewenement. Galerii sztuki nigdy za wiele, więc artyści krakoscy zaczęli otwierać je na własną rękę!
KAWIARNIE ARTYSTYCZNE
Nie dowierzałem, kiedy słuchałem o tym, że krakowska sztuka nadal stoi kawiarniami artystycznymi! Moje myśli od razu pobiegły na Floriańską do kultowej Jamy Michalika, potem chronologicznie na Łobzowską do Domu Plastyków... Te i owszem, były zaczątkiem polskich przewrotów w sztuce, ale teraz? Kawiarnie artystyczne naprawdę odgrywają rolę spiritus movens? Tego nie zweryfikowałem, ale we wspomnianej rozmowie w podziemiach Garni Hotel podawano to jako bezdyskusyjny argument, jako coś wyróżniającego Kraków od Warszawy. Nie pozostaje nic innego jak cieszyć się, że coś tak pierwotnego, jak spotkanie twarzą w twarz z innym artystą w kawiarni ma wpływ na przekrój sztuki w tym mieście!
Podsumowując...Kiedy biegłem w sobotę 8 lipca 2023 roku z Galerii Podbrzezie do Galerii Ufo, doznałem uczucia pewności, że biorę udział w czymś historycznym. Była to pierwsza, bardzo udana edycja artystycznej imprezy o niebywale wysokim poziomie. Był to poruszający wgląd do tego, co dzieje się w krakowskim środowisku artystycznym, kuratorskim i galeryjnym. Czekam z niecierpliwością, jak potoczy się dalej ta fascynująca bajka.