Wiciński - genialny chłopak, który przypomina, że życie jest piękne (część I)

Jak napisać cokolwiek prawdziwego o człowieku, którego się nigdy nie spotkało, a tym bardziej nigdy nie znało? Z drugiej strony, czy można pozostawić w sobie wielki ogień silnego przeświadczenia, że gdybyśmy się spotkali, bylibyśmy przyjaciółmi, a rozmowom nie byłoby końca? Każdą zapisaną wypowiedź tego nieznajomego traktuję jak zwierzenie się, pełną szczerość. Wobec świata był on ponadprzeciętnie otwarty, uważny, ale świat brutalnie wypiera przeszłość, a rządzi się apetytem na nowość.  

Dlatego nie będę próbował opisać Henryka Wicińskiego. Nie będę próbował - po prostu to zrobię. Napiszę dziś o kilku walorach jego życia. Zapisków o nim jest niewiele. A jednak każdy jest bezcenny i ważny. Dlatego mimo wszystkich tych wahań i wątpliwości napiszę o nim. Bo ostatnio, jedno jego zdanie przypomniało mi, że życie jest piękne. Paradoksalnie słowa te były jednymi z ostatnich w jego krótkim życiu.  

Henryk Wiciński

Genialny chłopak, człowiek naszych czasów”  

Tak o Henryku Wicińskim mówił Xawery Dunikowski, profesor katedry rzeźby na krakowskiej ASP. Jako student Wiciński jednak nie zawsze był posłuszny swojemu mistrzowi. Wręcz przeciwnie. Podobno często dochodziło do kłótni między nimi na tle sztuki. Jacek Puget wspominał: „Kiedy zielony z pasji Dunikowski patrzył od drzwi na prace krnąbrnego wychowanka, Henryk mówił do Jaremianki:

“Nie przejmuj się, to też dla jego dobra, niech on wie, że żyje, a nie wegetuje!”

Wiciński i Jarema

Niezwykle frapującym wątkiem jest wielka miłość między dwoma wybitnymi duszami artystycznymi – Henrykiem, a Marią Jaremą. Szlifowali swoje talenty w tej samej pracowni – właśnie u Dunikowskiego. Wiciński trafia tam w 1928 roku, a Jarema w rok później. To właśnie dzięki Jaremiance milczenie o Wicińskim w Polsce zostało przerwane. Po latach spisała i udostępniła publicznie niektóre swoje wspomnienia o tym człowieku. Jaremianka wyznała o nim:

„Był rzeźbiarzem, ale każda dziedzina sztuki mogła być jego własnością. W każdej, w którejkolwiek próbował swoich sił, był twórczy.” (Agnieszka Dauksza “Maria Jarema. Wymyślić sztukę na nowo” s. 22)

Wspominała go z szacunkiem płynnie przechodzącym w jakiś rodzaj podziwu: „Henryk Wiciński był urodzonym artystą. Był artystą w całym tego słowa tragicznym znaczeniu, z narzuconym już z góry, bez możliwości odwrotu, ciężarem życia spełniającego się wysiłkiem tworzenia. Miał tę zdolność, która w sposób zasadniczy cechuje każdego wielkiego artystę. Umiał myśleć kategoriami abstrakcji.”

Jaremianka, jako artystka, doskonale zdawała sobie sprawę z geniuszu Henryka. Przejawiał się on na przykład różnorodnością zainteresowań, ciekawością świata oraz wysokim poziomem wrażliwości emocjonalnej. Wiciński widział i czuł więcej. Kiedy wysłuchał koncertu muzyki Schumanna, Debussy’ego i Chopina napisał do Marii: "Byłem na koncercie. Zetknięcie się z muzyką odczuwałem bardzo silnie (...) Odczuwałem materię życia, która krystalizowała się w formie muzycznej nie przez wyobrażenia czy kojarzenia, ale przez napięcia i falowania." Przyznał, że pojął, że “istnieje zrozumienie życia fizyczne, któremu dopiero intelekt w zależności od rodzaju twórczości daje formę”. Pisał też o sobie:

“Wyczuwam zjawiska podświadomie, ich złożoność i ogrom, ale nie mam siły określić ich intelektualnie”.
Xawery Dunikowski i Henryk Wiciński (ok. 1928-1933)

RZEŹBY WICIŃSKIEGO NA KRAKOWSKICH KAMIENICACH

Niektórzy studenci zazdrościli wręcz jego talentu. Kiedy rzeźbił, rosły mu w rękach formy. Ciągle rodziły się nowe koncepcje i nigdy nie musiał na nie czekać. Dzisiaj możemy zobaczyć jego płaskorzeźby między innymi na fasadach kamienic krakowskich. Przy alejach Słowackiego 16, na wysokości placu Inwalidów, widoczna jest rzeźba głowy właśnie Jaremianki. Z kolei przy ulicy Kościuszki 58, nad wejściem widnieje obszerna płaskorzeźba leżącej kobiety. Przy ulicy Stachowicza 12, widnieje płaskorzeźba lwa. To unikatowe dzieła, które pamiętają czas wielkiej miłości dwojga młodych artystów. Wiciński oczywiście pokazał Marii swój dowód miłości na alejach Słowackiego. Wkrótce jednak mieli się rozstać, a świat zmienić się nie do poznania...

c.d.n.

Przeczytaj też drugą część artykułu TUTAJ

~Kamil Szczechowicz

- Bibliografia

  • Zbigniew Libera "Krótka historia człowieka swoich czasów"
  • Agnieszka Dauksza "Jaremianka"
  • Agnieszka Dauksza "Wymyślić sztukę na nowo"

Kamil Szczechowicz

O autorze

Założyciel i właściciel Galerii Hybryda. Sztuką zajmuje się od lat, uczestnicząc w niej jako artysta, kolekcjoner, a także galerzysta. Jest aktywnym badaczem rynku sztuki w Polsce z naciskiem na malarstwo II połowy XX wieku. Za swoją misję uznaje promowanie i zaszczepianie kultury kolekcjonerstwa wśród przedstawicieli młodego pokolenia w Polsce.

Dowiedz się więcej
Bądź na bieżąco i zapisz się na nasz newsletter

DODATKOWO OTRZYMASZ PDF Z TRZEMA RADAMI JAK KUPOWAĆ DZIEŁA SZTUKI